poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 9

                                                                            Karol
Przeczytałem  list od Andrzeja po raz kolejny i ciągle nic nie rozumiałem. Jak to wyjeżdża? przecież mieliśmy razem grać na Mistrzostwach Europy u nas w kraju. Wydawało mi sie, ze wszystko było w porządku, a teraz się dowiaduję, że jego nie ma i mam go nie szukać. Może trener coś wie. Tak on musi coś wiedzieć, Andrzej nie mógł wyjechać od tak. Wyszedłem z pokoju i udałem się z tym listem do Andrei. Po drodze zaczepił mnie Kuraś :
- Stary co jest?
-Pogadamy potem
Tak szybko jak zaczęła się nasza rozmowa tak szybko się skończyła. Po chwili znalazłem się pod drzwiami trenera. Od razu w nie zapukałem i wszedłem do środka nie czekając na nic:
-On wyjechał, jak mógł mu trener pozwolić zmarnować cały sezon przygotowań. To wszystko trenera wina!!!!!!!
Andrea
  Kończyłem rozmawiać przez telefon z żoną, gdy wpadł do mojego pokoju Kłos. Wyglądał na wkurzonego, rozgoryczonego i załamanego. Wiedziałem, że ze wszystkich graczy to on najbardziej zareaguję na wyjazd Wrony
-To wszystko trenera wina!!!! Po co sprowadziłeś tu Mayę, to wszystko jej wina. To dlatego wyjechał, mówił, że będziemy razem grać, że spełnimy marzenia razem, a on mnie tu zostawił. Nawet się ze mną  nie pożegnał...

Z przerażeniem patrzyłem jak na twarzy mojego 24 letniego środkowego zaczynają się pojawiać łzy. Wiedziałem, że oni byli ze sobą blisko, ale nie sądziłem, że ich przyjaźń była aż tak zażyła.
-Karol, Andrzej potrzebował odpoczynku. Chciał pojechać do domu-do rodzinny. Ja nie mogłem go zatrzymać. Wiesz on myślał o tobie i dlatego wyjechał. Nie chciał obarczać Cię swoimi problemami. Chciał abyś skupił się na siatkówce. Karol teraz musisz grać za siebie i jego
-Trener nic nie rozumie
Po tych słowach zostawił mnie w pokoju i wyszedł. Ja zostałem z mętlikiem w głowie. Wziąłem telefon i wybrałem numer środkowego, jednak głos poinformował mnie, że nie ma takiego numeru. Cholera co ja zrobiłem. Jeśli ten chłopak zrobi sobie coś z powodu mojej córki nigdy sobie tego nie wybaczę...
Karol
 Wiedziałem, że muszę powiedzieć wszystko rodzicom Andrzeja, ale nie miałem pomysłu jak to zrobić, chciałem to jakoś odwlec w czasie, jednak nie było mi to dane. W całym pokoju rozbrzmiewał odgłos mojego dzwonku a na ekranie pojawił się napis "Młody Wrona dzwoni" po pewnym czasie gdy muzyczka dobiegała do końca odebrałem telefon:
-Hej Karol nie wiesz co jest z Andrzejem? Napisał mi jakiegoś dziwnego smsa, że mnie przeprasza, a gdy próbuję się do niego dodzwonić to dostaję komunikat, że nie ma takiego numeru. Coś się stało?
-Maciek, Andrzej wyjechał?
-Jak to wyjechał, ma jakąś kontuzję i pojechał do domu tak? Nie odbiera bo prowadzi tak?
-Nie Maciek on zostawił wszystko i wszystkich i gdzieś pojechał. Kobieta w recepcji mówi, że pojechał na lotnisko. 
-Ale jak to zostawił wszystko? Nie mógł tego zrobić za bardzo zależy mu na tych mistrzostwach. Jezu przecież jak rodzice się dowiedzą to będzie tragedia. Ja muszę przyjechać do Polski...
-Maciek nie możesz teraz przyjechać przecież masz sesję zaraz z tego co mi wiadomo. Musisz zostać w Anglii i zdać te egzaminy
-Karol, ale ty nie rozumiesz ja muszę wspierać rodziców oni się załamią, że Andrzej wyjechał. Wiesz, że to on był tym lepszym synem i zawsze będzie. Mama będzie potrzebowała wsparcia bo ojciec rzuci się w pracę. Ja nie mogę zostawić ich samych. Nawet jak uważam, że to co zrobił mój brat jest głupotą, rodzice to rodzice. Muszę wrócić do domu!
-Młody ja się zajmę waszymi rodzicami, a ty skup się na nauce. Twój brat od zawsze mi powtarzał, że chciał by być jak ty i nienawidzi siebie za fakt, że nie czujesz się doceniany. Także jak nie chcesz zrobić tego dla siebie zrób to dla niego, dla rodziców.
-Nie wiem Karol, mam poczucie, że ja muszę znaleźć się w domu. Ja to po prostu czuję
-Maciek nie rób nic pochopnie ja się wszystkim zajmę teraz nie zawalę. Dobra ja muszę kończyć poza tym zapłacisz fortunę za rachunek za telefon.
-Dobra daj znać jak będziesz cokolwiek wiedzieć, proszę...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zawaliłam po całości . Rozdział miał być 2 miesiące temu, ale pewne wydarzenia w moim życiu spowodowały, że byłam odcięta od normalnego funkcjonowania. Nie chcę się w  żaden sposób usprawiedliwiać, ale powiem wam, że pierwszy raz w życiu miałam sytuację gdzie czekanie na wiadomość o stanie zdrowia jednej wyjątkowej osoby jest jak czekanie na wyrok o śmierci lub życiu. Naprawdę życzę wam abyście nigdy nie odczuli takiego uczucia. W tym rozdziale chciałam pokazać emocje Karola i Maćka. Mam nadzieję, że mi się udało.
Liczę na jakieś komentarze, abym wiedziała , że jednak ktoś czyta te moje wypociny mimo że są takie jakie są
Całuję Was bardzo mocno
Miśka

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 8

                                                                               Kobe
Stałem na korytarzu i rozmawiałem z moją byłą żoną gdy nagle zobaczyłem jak do sali gdzie leży Maya wbiega masa lekarzy. Od razu rozłączyłem rozmowę i chciałem wejść na salę jednak pielęgniarka mi zabroniła. Próbowałem ją przekonać do tego, że musi mnie wpuścić  ta jednak była nie ugięta. Gdy zapytałem się co się dzieje poinformowała mnie, że Maya zaczęła się wybudzać. Nareszcie!!!!! Usiadłem zdenerwowany na krześle i czekałem. Siedziałem tam nie wiem ile czasu jednak po wieczności dla mnie z sali wyszedł lekarz
-Co z nią?- szybko poderwałem się z miejsca i zadałem pytanie
-Kim pan jest?
-Jestem jej chłopakiem, proszę mi powiedzieć, co z nią?
-Pacjentka się obudziła, także teraz powinno być już tylko lepiej. Jeśli pan chcę może pan wejść do pacjentki, ale proszę nie siedzieć tam za długo. Ona musi odpocząć- szybko powiedział, co powinien i odszedł w tylko sobie znanym kierunku. Ja nie czekając na nic udałem się do sali gdzie znajdowała się Maya.
-Kobe? Co ty tu robisz skarbie?- wydawała się zdziwiona tym, że jestem w Polsce
-Myślisz, że był bym wstanie siedzieć spokojnie w LA z myślą, że ty tu walczysz o życie.  Gdy tylko Andrea do mnie zadzwonił zabrałem rzeczy z domu, twoje badanie z ostatniego czasu i wsiadłem w samolot. Niestety nie było mnie tu w czasie twojej operacji, wiesz ile leci się ze Stanów do Warszawy. Gdy dojechałem wysłałem twoich rodziców do Spały, wiesz byli tutaj przez jakieś 14 godzin.
- Kobe, ale ty masz przecież ligę? Mi nie było nic poważnego na pewno...
-Maya miałaś skrzeplinę w sercu. Zrozum mogłaś umrzeć. Był to prawdopodobnie skrzep, który przemieścił się z nogi do serca. Wtedy w Spale ty nie oddychałaś byłaś praktycznie martwa...
-O mój boże nie wiem, co mam powiedzieć, ale wyjdę z tego?
-Tak kochanie wyjdziesz tylko musisz na razie odpocząć. Wiesz po tym telefonie od twojego taty uświadomiłem sobie jedną rzecz
-Jaką?
-Gdy leciałem sobie tym samolotem i tylko, co chwilę dostawałem informację o tym, że jest z tobą źle i jest taka możliwość, że mogę Cię stracić dotarło do mnie, że nie chcę żyć bez Ciebie na tym świecie, dlatego pragnę zadać Ci jedno pytanie. Mayu Anastasi czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- klęknąłem na jedno kolano przed łóżkiem na którym leżała Maya i czekałem na odpowiedź. Mimo że była to chwila dla mnie była to wieczność. Widziałem szok wymalowany na jej twarzy jednak po chwili i on został zastąpiony innym wyrazem twarzy.
Maya
Po tym jak przeżyłam pierwszy szok, który był spowodowany tym gdzie się obudziłam i całą opowieścią Kobe'a o tym, co mi się stało nadszedł czas na następny szok. Kobe mi się oświadczył!!! Byłam tym tak zdziwiona, że nawet nie byłam wstanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku, ale jest pewne marzyłam o tej chwili od momentu, gdy zamieszkaliśmy razem.  Po chwili jednak pokiwałam głową, a na twarz wkradł mi się uśmiech.  Na twarzy już mojego narzeczonego także pojawił się uśmiech.  Poderwał się z podłogi i zbliżył się do mnie. Po chwili poczułam jego usta delikatnie pieszczące moje. Gdy oderwał je poczułam przyjemne zimno na moim palcu. Spojrzałam tam. Był to mój pierścionek zaręczynowy. Był piękny, mały z brylantem na środku obrączki. Po moim policzku spłynęła jedna łza
-Hej, czemu płaczesz?- Kobe zareagował od razu ścierając ją
-To ze szczęścia. Każda dziewczyna marzy o tym, aby któregoś dnia na jej palcu pojawił się pierścionek od tego prywatnego księcia. Może tego nie wiesz, ale jesteś moim księciem z bajki.
-A ty moją księżniczką lepszą niż te wszystkie Disneya razem wzięte.  Kocham cię księżniczko wiesz?
-Wiem kochanie wiem

Andrzej
Gdy trener wrócił do hotelu udało mi się ubłagać go o zgodę na wyjazd do szpitala do niej. Do dziewczyny, która skradła moje serce, mimo że nie powinna tego robić. Karol pojechał ze mną. To jest prawdziwy przyjaciel. Zawsze mnie wspiera, a ja staram się wspierać go. Cała droga do szpitala minęła mi na rozmyślaniu. Nie musiałem pytać się gdzie leży Maya, ponieważ trener mi to powiedział także po chwili znalazłem się przed jej salą. Przez szybę zobaczyłem, że jest u niej Kobe. Nie sądziłem, że przyjechał, przecież ma ligę w Stanach.  Zdecydowałem się jednak wejść do środka

-Hej jak się czujesz?- było to pierwsze, co mi się nasunęło na myśl
-Bywało lepiej, ale Kobe dał mi coś, co poprawiło mi samopoczucie o 1000%- mówiąc to wyciągnęła swoją prawą rękę w moim kierunku
-Czy to?- nie mogłem dokończyć słowa po prostu nie wychodziły mi z gardła
-Tak Andrzej wychodzę za mąż- była taka szczęśliwa i nie zdawała sobie sprawy z tego, że mówiąc te słowa złamała moje serce na miliony kawałków. Teraz wiem, że nie mam prawa wyznać jej mojego uczucia. Widzę, jaka jest szczęśliwa z Kobe’m. Wiem, że z nią nie będę, ale nie wiem czy potrafię żyć bez niej. Chyba nie mogę być jej przyjacielem dłużej. Powinienem ją wspierać, ale nie mogę tego robić będąc w niej tak bardzo zakochany.  Muszę zakończyć przyjaźń z nią. Nie chcę widywać się z nią w czasie meczy czy zgrupowań. Chociaż nie chcę tego robić, ale chyba zrezygnuje z gry w kadrze. Każdy powie, że robię to pod wpływem chwili, ale ja muszę to zrobić. To najlepsza decyzja…
-Andrzej?
-To super. Przepraszam muszę już iść- wybiegłem z jej Sali. Karol był zdziwiony moją reakcją, ale nie pytając się o nic udał się ze mną do samochodu. W ośrodku znaleźliśmy się po chwili w ośrodku. Udałem się od razu do trenera. Musiałem go poinformować o mojej decyzji. Gdy znalazłem się przed drzwiami do jego pokoju zapukałem, a gdy usłyszałem „proszę” wszedłem do środka
-Andrzej? Coś się stało?- wydawał się być zdziwiony moją obecnością tutaj
-Trenerze możemy porozmawiać?- pierwszy raz użyłem określenia trenerze w stosunku do niego
-Tak jasne, co się stało?
-Zdecydowałem się opuścić zgrupowanie proszę nie pytaj, dlaczego. Muszę wrócić do rodziców do domu. Ja to po prosty muszę zrobić. Wiem, że dużo starce, bo są Mistrzostwa w tym roku, ale ja naprawdę muszę to zrobić. Potrzebuje czasu dużo czasu nie wiem ile dokładnie. Dlatego proszę wykreśl moje nazwisko ze wszystkich planów kadrowych. Przepraszam, ze stawiam cię w takiej sytuacji, ale tak naprawdę będzie lepiej dla mnie, dla kadry.
-Andrzej czy to ma jakiś związek z moją córką?
-Nie ja po prostu potrzebuje czasu, aby pomyśleć nad swoim życiem- nie mogłem mu przecież powiedzieć prawdy
-Kiedy chcesz wyjechać?
-Jutro w czasie treningu. Nie chcę, aby chłopaki to widzieli.
Następnego dnia ok. 10
Jakąś marną wymówką udało mi się wytłumaczyć Karolowi, czemu nie idę na trening. Gdy tylko wyszedł na salę szybko spakowałem moje rzeczy. Gdy byłem już gotowy zdecydowałem się zostawić krótkie wyjaśnię dla Kłosa. Zasługiwał na to. Napisałem dość długi list zostawiłem go na łóżku mojego przyjaciela i wyszedłem z ośrodka. Przed nim czekała już taksówka.  Wsiadłem do środka zostawiając wcześniej bagaże w bagażniku, prosząc kierowcę na lotnisko. Gdy ruszyliśmy szybko spojrzałem na budynek ostatni raz po chwili zostawialiśmy Spałę za sobą. Wyjąłem z torby tablet i szybko wszedłem na facebooka. W ustawieniach kliknąłem usuń konto. Najpierw publiczne potem prywatne. Potem przyszła kolej na twitera i instragrama. Zablokowałem także moją skrzynkę pocztową. Tylko tak mogę odciąć się od świata. W pewnym sensie nie było po mnie śladu w sieci. Czy żal mi zostawić kadrę wiadomo, że tak. Może nie zostawienie siatkówki boli najbardziej, ale raczej ludzi z nią związanych.  Po tylu latach ci ludzie stali się dla mnie jak druga rodzina. Właśnie rodzina. Poczułem pewne ukucie w sercu na myśl o mamie, tacie i moim bracie. Jestem z niego bardzo dumny. Studiuje w Londynie, pracuje, bo nie chcę obciążać rodziców wydatkami. Źle się czuję z tym, że ma on bardzo dużo kompleksów z powodu mnie. Maciek jest niesamowitym inteligentnym młodym człowiekiem, który na pewno wyrośnie na niezwykle dobrego człowieka.  Napisałem mu krótkie smsa. Napisałem mu tylko „przepraszam”. Po tym wyjąłem kartę Sim z telefonu złamałem na pół i wyrzuciłem za okno. Po pewnym czasie godzinie może więcej taksówkarz poinformował mnie, że jesteśmy na miejscu. Zapłaciłem mu należyte pieniądze zabrałem walizkę i udałem się w stronę kas. Gdy doszedłem do okienka zapytałem się pani
-Gdzie odlatuje samolot, który startuje teraz najszybciej?
-Do Portugali
-Poproszę jeden bilet
-Powroty też?
-Nie w jedną stronę
-Jest Pan pewien, że bez powrotnego? Ciężko będzie kupić Panu w Portugali
-Zdaje sobie z tego sprawę...- po tym kasjerka zajęła się swoimi rzeczami wydając mi odpowiedni bilet po pewnym czasie. Z nim w dłoni udałem się na odprawę, a później szybko do samolotu. Cóż, co czułem, gdy samolot odrywał się od pasa. W pewnym sensie poczułem wolność, ale też smutek. Wiem jedno do Polski nie planuje wracać szybko o ile w ogóle.
Karol
  Wszedłem do pokoju padnięty jak zawsze w tym okresie przygotować. Spodziewałem się zastać Andrzeja w środku. Od wejścia rzucił mi się porządek panując w środku. Wrona sprzątał???? Gdy doszedłem do swojego łóżka wiedziałem już, że coś jest nie tak. Utwierdził mnie w tym przekonaniu list, który znalazłem na łóżku:
„Karol
 Nigdy nie sądziłem, że będą musiał to napisać w takich okolicznościach. Muszę wyjechać z kadry. Pewnie nie wrócę też do Bełka na sezon klubowy. Nie wiem gdzie wtedy będę może bardzo blisko a jednak daleko. Źle się czuję z tym, że nie poinformowałem Cię o moim wyjeździe wcześniej, ale ja muszę wyjechać. Inaczej skończy się to tragicznie dla kogoś. Gdybym nie miał szansy powiedzieć Ci tego osobiście chcę żebyś wiedział, że byłeś najlepszym przyjacielem, jakiego mogłem sobie wymarzyć. Jesteś wspaniałym człowiekiem i jestem przekonany, że osiągniesz w życiu( sportowym i prywatnym) naprawę dużo. Proszę przekaż moim rodzicom, że bardzo ich kocham i przepraszam za to, co zrobiłem i zrobię. Przekaż Maćkowi, że jest lepszy ode mnie i to ja powinienem mieć kompleksy a nie on.  Chcę Cię prosić abyś spróbował zastąpić Maćkowi mnie. On potrzebuje rozmów z bratem, a mnie nie będzie. Proszę zrób to dla mnie. Wiem, że będę musiał zapłacić te pieniądze za zerwany kontrakt, ale to nie jest problem.  Ostatnie prośba NIE SZUKAJCIE MNIE. Gdy dojdę do wniosku, że mogę wrócić wrócę. Nie przyśpieszajcie tego.
Twój na zawsze przyjaciel

Andrzej”
========================================================================
  Witam Was po kolejnej długiej przerwie. Strasznie ciężko mi się w wakacje zmotywować. Mam nadzieje, że rozdział się wam spodoba i zostawicie po sobie jakiś ślad. Nie ma Zibiego, ale mam  nadzieję, że nie jest najgorzej. Nie wiem kiedy nowy rozdział, ale postaram się jeszcze w sierpniu. Liczę na jakiś znak, że ktoś tu jest. Pozdrawiam Miśka

niedziela, 20 lipca 2014

Przepraszam

     Znowu nie dodaje rozdziału po takim czasie po jakim bym chciała.  Nie bede pisać ze to wina braku weny bo nie tylko tego. Aktualnie jestem w Oxfordzie na kursie językowym i nie mam internetu. Obiecuje, ze rozdział pojawi sie 10 sierpnia gdy tylko wrócę do Polski. Mam nadzieje, ze ktoś będzie czekać

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 7

                                                                      Zibi
   To wszytko miało miejsce jakieś 5 godzin temu, a ja wciąż nie mogę się z tego otrząsnąć. W jednej chwili Maya stała obok mnie tryskała dobrym samopoczuciem, a po chwili leżała niemal martwa na podłodze i ja nie byłem wstanie nic zrobić. Byłem taki bezradny, żałosny. Każdy z nich przyczynił się do tego, aby uratować jej życie, a ja nie. Po chwili rozległ się dźwięk pukania do drzwi
-Nie ma mnie- krzyknąłem nawet nie wstając z łóżka
          Leżałem z myślą, że będę mieć spokój jednak bardzo się pomyliłem
-Zibi?-to był Kubi...
-Co ty tu robisz?- to była jedyna myśl jaka przyszła mi do głowy. Michał nie odzywa się do mnie poza treningami w ogóle, więc nie byłem wstanie zrozumieć co tu robił
-Ja przyszedłem sprawdzić co z tobą. Wszyscy siedzą u Marcina i Michała tylko ciebie nie ma. Widziałem, że przejąłeś się tym co stało się z córką Andrei, pomyślałem że może nie chcesz być sam, ale nie chcesz siedzieć ze wszystkimi, aby nie musieć odpowiadać na pytania o nocy jaką spędziłeś u Mai.
-Skąd ty tyle wiesz? Przecież wcale nie rozmawiamy ze sobą. Wykreśliłeś mnie ze swojego życia
-To że teraz nie rozmawiamy nie zmienia tego, że spędziłem najlepsze lata mojego życia z tobą. Zawsze przy wszystkich przypałowych historiach mi towarzyszyłeś. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że przyjacielem się jest, a nie bywa.
-Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy, ale musisz wiedzieć, ze ja dalej jestem z Asią.
-Wiem, ale chyba wreście zrozumiałem, że nie ważne co bym robił ty i tak z nią będziesz, a ciężko mi z myślą, że człowiek, którego uważam za najlepszego przyjaciela mnie nienawidzi- gdy to mówił patrzył w podłogę
-Misiek ja cię nie nienawidzę, nie mógł bym. Jesteś jedną z ważniejszych osób w moim życiu. Od kilku miesięcy zastanawiam się co mam zrobić abyś mi wybaczył. Misiek nie chcę żeby tak było, ale musisz zrozumieć, że kocham Asie.
-Wiem; ty też musisz mnie zrozumieć. Ja ciągle pamiętam to jak Błażej cierpiał po rozstaniu z nią, nie chciałem abyś ty też cierpiał, ale chyba to właśnie moja próba ochrony bardziej cię zraniła. Czyli możemy wrócić do tego co było kiedyś/
-Będę wtedy szczęśliwy- uścisnęliśmy sobie dłonie
-Trener do was dzwonił?-musiałem zadać to pytanie, miałem nadzieję, że Michał miał jakieś informacje o tym co się dzieje z Maią
-Taaaa dzwonił do Andrzeja, stary jest źle, ale myślę, że powinieneś porozmawiać z Wroną on wie najwięcej. Idź ja tu poczekam.
                                                                      Andrzej
            Gdy trener do mnie zadzwonił i poinformował mnie co się stało poczułem się jakby moje serce stanęło. Czy to nie ironia? Różnica jest taka, że moje serce stanęło na ułamki sekund, a serce Mai na jakieś 10 minut, a wszystko przez jeden mały zakrzep, który powstał po tym gdy rozwaliła sobie nogę i nikt go nie zauważył. Z tego co mówił Andrea Maia ma teraz operację na otwartym sercu, która jest niezwykle ryzykowna. Jeden zły ruch lekarzy i już po niej. Nie chcę nawet o tym myśleć. Najgorsze w tym jest to, że właśnie uświadomiłem sobie, że gdyby jej zabrakło w moim życiu była by to największa strata jaką bym w życiu poniósł. Czy to możliwe, że uświadamiam sobie, że kocham moją przyjaciółkę? Nie mogę jej tego zrobić. Tyle razy mówiła mi jaka jest szczęśliwa z Kobym. Nie mogę tego zniszczyć. Pamiętam jak kiedyś gdy miałem może 14 lat odbyłem taką "męską" rozmowę z tatą. Było to tuż po tym jak moja ówczesna dziewczyna zostawiła mnie dla mojego najlepszego przyjaciela, a wiadomo jak to się przeżywa w takim wieku. Tata powiedział mi wtedy, że jeśli się kogoś naprawdę kocha to powinno dać mu szansę być szczęśliwym z kimś innym. Wtedy tego nie rozumiałem, ale teraz to się zmienia. Potrzebowałem 12 lat, aby to zrozumieć. Gdy tak siedziałem poczułem jak ktoś puka mnie w ramię
- Andrzej wiesz co z Maią?- to był Bartman. Nie lubię go. Wydaje mu się, że jest jakąś gwiazdą i jest lepszy od innych. Tym bardziej nie rozumiem czemu Maia spędziła z nim noc? Jakim cudem to się stało?
-Tak wiem, ale nie rozumiem czemu miałbym ci powiedzieć?
-Wrona do kurwy nędzy nie wygłupiaj się!!!! Poznałem się trochę z Maią i mam prawo wiedzieć co z nią...
-Ta spędziłeś z nią i myślisz, że co jesteś jej najlepszym przyjacielem. Dla twojej informacji gwiazdorku to ja nim jestem i nie dam ci odebrać sobie tego tytułu.
-Nie spędziłem z nią nocy. Dla twojej informacji zasnąłem zanim ona wróciła z łazienki, więc czy teraz możesz mi łaskawie powiedzieć co z nią!?!?!?!?!?
- Maia umiera. Zakrzep z nogi dostał się do serca teraz tam w szpitalu walczą o jej życie, a ja nie mogę nic zrobić. Nic nawet nie wejdę do niej bo może tylko rodzina i Kobe. Nic nie mogę zrobić nic- bezsilnie zsunąłem się po ścianie, a po twarzy zaczęły spływać mi łzy- jestem beznadziejnym przyjacielem. Nie zasługuję na nią- ukryłem twarz w dłoniach.
Po chwili Bartman na siłę odciągnął mi dłonie od twarzy
-Nie jesteś złym przyjacielem. Zrozum teraz żaden z nas nie może nic zrobić. Mimo że nie wierzę w boga może powinniśmy zacząć się modlić. Nie wiem co musimy zrobić, ale wiem że nie możesz się teraz podać. Musisz walczyć sam ze sobą dla niej, a teraz się nie marz- tyle widziałem Bartmana
                                                                             Kobe
    Gdy po 12 godzinach lotu i jakiś kolejnym 2 w samochodzie wreście dotarłem do szpitala, w którym znajduję się moje słoneczko. Przez te 14 godzin Andrea starał się mnie informować. Wiedziałem tylko, że jakieś 3 godziny zakończyli operację, która trwała jakieś 8 godzin i najbliższe godziny będą decydujące. Gdy wszedłem do szpitala podszedłem do recepcji
-Przepraszam gdzie leży Maia Anastasi?
-Oddział Intensywnej Terapii na 4 piętrze- pielęgniarka nawet na mnie nie spojrzała, ale nie to było najważniejsze. Teraz Maia była najważniejsza. Szybko wbiegłem po schodach,  stwierdzając, że będzie to szybsze niż jazda windą. Na końcu korytarza siedział Andrea i Erika mama Mai
-Kobe dobrze, że już jesteś- pierwsza odezwała się właśnie mama Mai. Po niej widać było ilość wypłakanych łez
-Co z nią? Powiedźcie, że jest lepiej?-teraz to ja odezwałem się
-Nic się nie zmienia. Od 6 godzin nikt nie chcę nam  powiedzieć nic nowego. Ciągle "musimy czekać, najważniejsze będzie najbliższe 48 godzin"- teraz to Andrea zabrał głos
-Mogę do niej wejść?
-Tak musisz tylko przejść przez te drzwi-tu wskazał mi drzwi- niestety możesz zobaczyć ją tylko przez szybę.
Tak jak przekazał mi Andrea po chwili stanąłem przed wielką szybą, za którą leżała ona. Dziewczyna, która już dawno zajęła całe moje serce. Leżała tam taka malutka, krucha. Była podłączona do przeróżnych urządzeń, które kontrolowały pracę jej organizmu. Miała też podpiętą do wenflonu kroplówkę. Pomyślałem sobie o tym jak bardzo ona boi się igieł. Zawsze gdy idzie na jakieś badania zabieram się z nią i trzymam za rękę, gdy na przykład ktoś pobiera jej krew. Ona w jednej chwili jest twarda jak skała, a w kolejnej jest malutka,słaba i ja mogę ją bronić przed całym światem. Być jej rycerzem
-Kim pan jest?- przede mną stanęła młoda pielęgniarka
-Nazywam się Kobe Bryant i jestem chłopakiem Mai Anastasi
-Jeśli chcę pan wejść to może pan wejść tylko proszę założyć ten fartuch.
Tak jak mi powiedziała tak uczyniłem i po chwili już znajdowałem się obok łóżka Mai. Usiadłem na krześle i wziąłem jej dłoń delikatnie.  Przyłożyłem ją sobie do policzka
-Czemu mnie tak martwisz kochanie? Nie łatwiej by  było gdybyś szybko wróciła do zdrowia i razem wrócili byśmy do LA? Pamiętaj, że kocham cię najmocniej i już czekam na to abyś się obudziła bo mam dla ciebie dość wyjątkowy prezent- gdy to mówiłem palcami wolnej błoni bawiłem się małym aksamitnym pudełkiem, w którym znajdował się subtelny pierścionek. Mam nadzieję, że za kilka dni będzie już na jej palcu będzie dumie się prezentować, a ja będę mógł szczycić się taką piękną narzeczoną.
   Po chwili jednak rozdzwonił się mój telefon, więc szybko wyszedłem na korytarz i odebrałem
-Co ty sobie wyobrażasz. Jesteś nieodpowiedzialny- od samego początku zaatakowała mnie Vanessa moja była żona
-O co Ci chodzi?-zapytałem nie bardzo wiedząc o co chodzi
-O co mi chodzi? Chodzi o to, że tak jak się umawialiśmy przyjechałam dziś z dziećmi do ciebie, a tu ciebie nie ma. Gdy zadzwoniłam do Kendalla, aby zapytać się czy coś wie ten mi mówi, że jesteś w Polsce. Masz coś na swoje usprawiedliwienie oprócz tego, że stęskniłeś się za Maią i postanowiłeś wszystko rzucić w cholerę
-Maia miała wypadek, walczy o życie- powiedziałem to szybko na jednym wdechu
-Jezu Kobe ja przepraszam nie wiedziałam. Nie przejmuj się dziećmi. Przywiozę je jak już wszytko się uspokoi. Kobe trzymam kciuki trzymaj się- matka moich dzieci szybko zakończyła rozmowę. Wiem, że przejęła się tym co się stało, polubiła Maie i to z wzajemnością.
  Już chciałem wracać na salę jednak uniemożliwił mi to lekarz, który wparował na salę. Coś działo się z Maią
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
  Znowu rozdział po bardzo długiej przerwie za co mogę was tylko przeprosić. Dużo rzeczy się nałożyło. Najgorsze jest to, że nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, ponieważ w sobotę wylatuje na 3 tygodnie do Oxfordu. Cóż jeśli chodzi o rozdział to mam nadzieję, że wam się spodoba. Trzy różne perspektywy trzech zupełnie różnych mężczyzn. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Jak zawsze zachęcam do komentowania :) Pozdrawiam was wszystkich Miśka

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 6

    Słuchajcie            https://www.youtube.com/watchv=8v_4O44sfjM&list=RDUAWcs5H-qgQ&index=7

                                                                                  Maya
    Gdy opuściliśmy ze Zbyszkiem mój pokój chcieliśmy szybko dostać się do windy, najlepiej tak, żeby nikt nas nie zobaczył. Jak wiadomo, jeśli człowiek coś chcę dostaje coś dokładnie odmiennego.  Na korytarzu stała cała kadra wraz ze wszystkim członkami sztabu.  Oczywiście ich wzrok po ułamku sekundy od momentu gdy zamknęłam drzwi. Na korytarz właśnie wszedł tata:
-Co tu się dzieje?- właśnie takie pytanie usłyszałam jako pierwsze, zadał je tata
-Bartman spał u twojej córki w pokoju- jak się można było spodziewać była to szybka i jakże miła odpowiedź wujka Andrei
-Co? Jak to? Dobra później to wyjaśnimy. Kobe próbuje się do Ciebie od wczoraj dodzwonić, ale nie odbierasz w końcu zadzwonił do mnie
- Po co? co się stało?
- Nie wiem dokładnie, ale kazał Ci przekazać, że jakiś Mike się podał i wziął, a Aria jest w szpitalu- gdy to usłyszałam wiedziałam, że muszę jak najszybciej znaleźć się w Stanach
- Jesteś pewien?
-Tak mi powiedział
  Gdy usłyszałam potwierdzenie słów poczułam się jakbym dostała czymś bardzo ciężkim w głowę. Aria to moja przyjaciółka z zespołu, a Mike to jej chłopak. Jest uzależniony od narkotyków. Razem z Kobe staramy się jak możemy, aby im pomóc. Z tego wszystkiego zrobiło mi się tak słabo, że musiałam złapać się Zbyszka
- Co się dzieje?- nie minęła sekunda, a on już obdarzył mnie  zaniepokojonym spojrzeniem
-Trochę mi słabo- gdy to wypowiadałam zaczęłam czuć to jak ciężko mi się oddycha. Potem chyba odpłynęłam

                                                                         Zibi
 Gdy wyszliśmy na korytarz zapanował straszny harmider. Maya strasznie przejęła się tym co przekazał jej Andrea. W pewnym momencie poczułem jak złapała mnie za ramię. gdy spytałem ją co się stało powiedziała, że jej słabo, a potem osunęła się na ziemie. Zdążyłem ją złapać chwilę przed tym jak by uderzyła głową o podłogę. Ułożyłem ją delikatnie na podłodze
-Maya obudź się, Maya hej nie śpij- nie reagowała nie ruszała się
- No zróbcie coś- krzyknąłem na innych, którzy stali jak słupy soli i nic nie robili  . Po chwili podszedł do mnie doktor Jan. Ukląkł przy niej. Gdy ją badał widziałem, że na jego twarzy pojawiał się coraz większy niepokój
-Ona nie oddycha, niech ktoś zadzwoni po karetkę! Zibi wiesz jak się przeprowadza reanimacje?- byłem tak przerażony, że nie usłyszałem co do mnie mówił- Zibi?
-Tak?
-Umiesz?
-Ale co mam umieć?
-Dobra już nic chłopaki kto może przeprowadzić reanimacje? Łukasz chodź- Sokal kazał mi się odsunąć; moje miejsce zajął Żygadło
-Co mam robić?- wydawał  mi się taki spokojny
-30 uciśnięć i po nich 2 wdechy, gdy nie będziesz mieć siły ktoś Cię zmieni-  nasz rozgrywający przystąpił do ratowania Mai życia, a w tym czasie Sokal wydawał kolejne polecenia
-Oskar idź do mnie do pokoju i przynieś moją torbę, Marcin zadzwoń po karetkę, Andrea myślę, że powinieneś powiadomić Kobiego będziemy potrzebować aktualnych informacji o jej stanie zdrowia.
 Tak jak kazał cała trójka zaczęła wykonywać polecenia. Ja sam stałem jak słup. Nic do mnie nie docierało.
-Karetka już jedzie- Marcin skończył rozmawiać, ja w tym czasie spojrzałem na Andre, który rozmawiał z Brayantem przez telefon.
                                                                       Kobe
   Siedzieliśmy na sali i omawialiśmy taktykę na kolejny mecz gdy zawołał mnie drugi statystyk, który w czasie treningów oprócz tego, że robi statystyki pilnuje nam też telefonów
-Kobe telefon Ci dzwoni jakiś Andrea- zdziwiłem się czemu ojciec Mai ma do mnie dzwonić, ale tym bardziej szybciej podbiegłem do niego. Chłopaki śmiali się, że teść mnie kontroluje
-Halo
-Kobe Maya ma bardzo duże kłopoty zdrowotne?
-Jakie?
-Aktualnie ją reanimują jednak lekarz powiedział, że potrzebujemy wszystkich informacji o jej zdrowiu  myślę, że ty wiesz więcej ode mnie.
-Jak to ją reanimują?-krzyknąłem- Andrea ja jestem aktualnie na treningu, ale zaraz pojadę do domu i przeskanuje Ci wszystkie ważne badania i wyniki Mai. Postaram się jakoś przyjechać. Przepraszam muszę teraz kończyć jeśli coś by się zmieniło informuj mnie proszę- zakończyłem rozmowę z Włochem i chwilę stałem przerażony
-Kobe co się stało?- zapytał mnie trener
-Maya jest w szpitalu w stanie krytycznym.. boże ja muszę coś zrobić, trenerze ja nie mogę grać ja muszę do niej polecieć. Mogę dostać nawet karę pieniężną, ale niech trener zrozumie ona jest całym moim światem ja muszę być z nią
-Jasne rozumiem nie przejmuj się meczem. Masz tyle wolnego ile potrzebujesz ale nie dłużej niż 1,5 tygodnia później gramy półfinał wtedy musisz być,a teraz niech Cię Kendall odwiezie do domu, a później na lotnisko. Oczywiście polecisz samolotem prezesa.

                                                                      Andrzej
  Nie mogę się otrząsnąć z tym co się stało na korytarzu. Moja przyjaciółka wylądowała w szpitalu w stanie krytycznym. Gdy tak leżała na korytarzu uświadomiłem sobie jak mało mogę zrobić gdy ktoś walczy o życie. Siedzimy wszyscy w pokoju u Michała i Marcina. Dziś wszystkie treningi zostały odwołane, a nikt nie chcę być sam. Prawie nikt nie ma z nami Bartmana, który bardzo to wszystko przeżywa, ale z drugiej strony kto tego nie przeżywa. Każdy z nas powoli zaczął przyzwyczajać do obecności kobiety na zgrupowaniu, ja czułem się pewniej wtedy kiedy ona była obok. Po chwili rozdzwonił się mój telefon, dzwonił trener. Gdy odebrałem i usłyszałem to chciał mi powiedzieć zamarłem...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak dawno mnie tu nie było, że aż mi wstyd. Wiadomo koniec roku szkolnego spowodował, że ilość mojego czasu i moich sił zmniejszyła się do poziomy 0. Mogę was tylko przeprosić i obiecać, że dołożę całą moją siłę do tego, aby więcej nie było takich przerw. Jeśli chodził o rozdział pewnie żadna z was nie spodziewała się takiego rozwiązania. Mam nadzieje, że się wam spodoba. Jak zawsze zachęcam do komentowania, ponieważ to daje wielkiego kopa energii.

wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 5

                  Słuchajcie:     https://www.youtube.com/watch?v=MwpMEbgC7DA
                                                                               Maia
              Gdy weszłam na stołówkę zobaczyłam, że Karol kłóci się z jakąś dziewczyną. Ona gdy na mnie spojrzała zaczęła na mnie krzyczeć . Nie rozumiałam o co jej chodzi bo nie znam polskiego. Jednak w momencie gdy ona skończyła podszedł do nas jakiś inny zawodnik i zaczął krzyczeć na tą dziewczynę. Ja stałam tam oniemiała, moje zjawienie się na stołówce spowodowało wielką awanturę. Gdy stałam taka zagubiona podszedł do mnie ten zawodnik, który jeszcze przed chwilą robił awanturę tej dziewczynie. Kazał mi iść za sobą. Ja jak zagubiona owca poszłam za nim do holu i tam usiadłam z nim.
-Przepraszam, ale czy możesz wyjaśnić mi co tu się właściwie dzieje?- zadałam mu pytanie
-Ta dziewczyna, która była na stołówce to dziewczyna Karola. Dowiedziała się, że po większości przegranych meczy Kłos lądował w łóżku z jej najlepszą przyjaciółką. Trafiłaś właśnie na szczyt na ich kłótni.
- Jezu biedny Karol ja muszę iść to jakoś wytłumaczyć- już chciałam wstawać gdy odezwał się Zbyszek
- Zostań nie mieliśmy jeszcze szansy się jakoś poznać. Ciągle siedzisz z Wroną albo sama w pokoju. Daj mi się poznać.
Nie wiem czemu, ale zdecydowałam się zostać.
-Ale wiesz ja mam chłopaka i nie szukam nowego- wolałam ostrzec go od razu
- Spoko ja mam narzeczoną- jego odpowiedź spowodowała, że wielki kamień spadł mi z serca
        Po tym nasza rozmowa potoczyła się płynie. Siedzieliśmy na tej kanapie chyba z 3 godziny , a tematów nam nie brakowało. Każdy kto przechodził obok kanapy dziwnie się na nas patrzył. Gdy słuchałam tego co Zbyszek mówi nasunęło mi się pytanie
- Zibi mogę cię o coś spytać?
-Jasne nie krępuj się- odpowiedział mi z uśmiechem
- Gdy dowiedziałam się o tym, że mam tu przyjechać szukałam jakiś informacji na wasz temat natknęłam się na bardzo dużą ilość zdjęć twoich i Michała Kubiaka, ale teraz mam wrażenie, że nie dogadujesz się z nim tak dobrze. Nie chcę być wścibska, ale co się między wami stało? Jak nie chcesz to nie mów- to mnie nurtowało
-To trudne. Wiesz z Miśkiem znamy się od zawsze. Szczerze to nie pamiętam tych czasów kiedy Misiek nie był moim najlepszym przyjacielem. Każda pamiątka, zdjęcie wszystko dzielę z Michałem. Zawsze marzyłem o tym by grać z nim w jednym klubie. Specjalnie po to wróciłem kiedyś do Polski, aby zagrać z nim w klubie z Warszawy. Tak też graliśmy sobie i było super. Dwa lata temu zdecydowałem się zmienić klub z Jastrzębskiego Węgla na Asseco Resovie. Michał był na mnie zły, że zrobiłem to bez jego wiedzy. Nie rozmawialiśmy przez jakiś czas, ale w końcu doszliśmy do zgody wszystko było po staremu.  W Rzeszowie poznałem Asie moją narzeczoną. Zakochałem się w niej od pierwszego momentu. Po jakiś 3 miesiącach zabrałem ją do Jastrzębia i przedstawiłem ją Michałowi i jego żonie Monice. Byłem przekonany, że ją polubili. To powodowało niezwykłe szczęście. Miałem wszystko niezwykłą dziewczynę najlepszego przyjaciela i kochającą rodzinę. Gdy wróciliśmy do Rzeszowa Asia pojechała na zgrupowanie ja zostałem sam w Rzeszowie. Któregoś dnia zadzwonił Misiek mówiąc, że jest w Rzeszowie i chciałby się spotkać. Zdziwiłem się bo Michał nigdy nie przyjeżdżał do Rzeszowa- czułam, że jego głos zaczyna się łamać, a w oczach pojawiała się szklanka
- Zibi jak nie chcesz to nie mów
-Nie muszę to komuś powiedzieć. Gdy spotkaliśmy się na mieście na początku było miło, a potem Michał powiedział mi, że powinienem zerwać z Asią. Mówił mi, że niby jego brat z nią był, że rozstali się, ponieważ Asia zdradziła Błażeja kilkanaście razy. Nie wierzyłem w to. Zacząłem krzyczeć na Miśka, że jest zazdrosny, że mam ładniejszą dziewczynę od niego. Wtedy Michał dał mi w twarz i wyszedł, a ja zostałem sam z milionem myśli w głowie. Po trzech dniach pojechałem do Michała i Moniki chciałem go przeprosić. On przyjął przeprosiny, ale powiedział, że nie jest w stanie być moim przyjacielem i mnie wspierać gdy jestem z Asią. Kazał mi wybrać między nim, a nią. Rozumiesz to? Miałem wybrać między najlepszy przyjacielem, a dziewczyną, którą kocham. Powiedziałem mu, że prawdziwy przyjaciel nigdy nie kazał by mi podejmować takiego wyboru. Wyszedłem od nich z domu i pojechałem do klubu. Upiłem się do nieprzytomności. Piłem wódkę z whisky na zmianę. Po koniec zadzwoniłem do Damiana Wojtaszka libero Jastrzębskiego. On zabrał mnie do siebie. Następnego dnia wróciłem do siebie. Od tego czasu nie mam już tak dobrego kumpla. Teraz na kadrze rozmawiamy może jakoś uda to się naprawić. Boże to brzmi jak jakiś głupi romans- po twarzy Zibiego spłynęła łza
-Zibi to nie jest głupi romans.  Nie dziwie Ci się, że cierpisz. Michał był twoim najlepszym przyjacielem. Może to źle zabrzmi, ale co sądzisz o tym by się przenieść do mnie do pokoju. Wkraczam na trudny grunt więc może trochę prywatności się nam przyda- pomysł zmiany miejsca wydał mi się najlepszy
-Jasne- Zbyszek wstał i podał mi rękę w celu pomocy w wstaniu z kanapy.  Gdy już wstałam uświadomiłam sobie, że noga strasznie mnie boli.
-Mogę?- Zibi zadał mi pytanie, a ja nie wiedział o co się pyta
-Yeeee tak- na odczepnego to powiedziałam. Po chwili jednak tego pożałowałam. Oderwałam się od ziemi i znalazłam się na rękach u Zbyszka.
- Co ty robisz?-  jego zachowanie rozśmieszyło i zdziwiło mnie.
- Pomagam Ci- nie zadawałam więcej pytań bo wiedział, że to i tak nic nie da.
Gdy wyszliśmy z windy na właściwym piętrze doznałam olśnienia. Siatkarze mieszkają na tym samym piętrze co ja. Skąd to wiem. To bardzo proste. Na korytarzu stała chyba cała kadra. Możecie sobie wyobrazić ich miny gdy Zibi ze mną na rękach przeszedł przed nimi. Po chwili znaleźliśmy się przed moimi drzwiami
- Gdzie masz klucz?- zadał mi to pytanie jak niby nic
- W tylnej kieszeni moich spodenek, możesz wyjąć tylko nic więcej- nie miałam siły mówić mu,  że ma mnie postawić. Nie minęła chwila, a już znajdowaliśmy się oboje u mnie w pokoju...
                                                                        Andrzej
     Staliśmy całą ekipę rozmawiając o problemie Karola. Poszedł gdzieś i nie wraca już 3 godzinę. Usłyszeliśmy dźwięk otwierających się drzwi od windy. Każdy spojrzał w tamtym kierunku z nadzieją, że to Kłos, prawda była zupełnie inna. Z windy jak nigdy nic wyszedł Bartman niosący Maie na rękach. Nie muszę chyba opisywać wam naszych min. Ten jednak nic nie robił sobie z naszego wzroku i szedł pewnie dalej. Stanął dopiero przed drzwiami do pokoju  numer 100. Powiedział coś do Mai, ta mu odpowiedziała, a on w odpowiedzi jak nic wsadził łapę do tylnej kieszeni jej spodenek i wyjął z nich klucz. Nie puszczając Mai otworzył drzwi i wszedł razem z nią do środka. Drzwi się zamknęły, ale nasze szczęki nie
- Czy to się właśnie zdarzyło naprawdę? Czy Bartman wniósł na rękach do pokoju córkę trenera?- pierwszy otrząsnął się Zator
- Chyba chyba tak- odpowiedzi udzielił mu Igła
Każdy był w wielkim szoku. Maia nie rozmawiała z nikim z kadry oprócz mnie i Karola. Sam jestem w wielkim szoku.
                                                                             Maia
   Gdy znaleźliśmy się ze Zbyszkiem u mnie w pokoju w końcu moje nogi dotknęły podłogi. Poprosiłam Zbyszka, aby na mnie chwile poczekał, sama zniknęłam w łazience w celu zmienienia ubrania na dres. Dokładnie zwykłą białą bokserkę i szare krótkie bawełniane spodenki. Gdy zmieniłam ubranie weszłam z powrotem do pokoju. Zastał mnie tam niezwykle uroczy widok. Zibi spał na moim łóżku. Nie wiem co spowodowało, że go nie obudziłam. Zamiast tego przykryłam go kocem i sama położyłam się po drugiej stronie łóżka. Wiem, że jutro wszyscy będą gadać o tym, że u mnie w pokoju spał Zbyszek, ale cóż. Ja też po chwili zasnęłam.
                                                                           Zbyszek
     Obudziłem się i pierwsza myśl jaka mi się nasunęła " Gdzie ja jestem"? Rozejrzałem się po pokoju, mój wzrok zarejestrował Maie leżącą po drugiej stronie łóżka. Starałem przypomnieć sobie co się wczoraj stało. Pamiętam, że gdy weszliśmy do pokoju  ona poszła się przebrać, a ja na nią czekałem. Jezu musiałem wtedy zasnąć. Ale ze mnie idiota. Wyjąłem telefon z kieszeni, aby sprawdzić, która jest godzina. Była 8:20. Jezu my na 8:30 mamy śniadanie. Postanowiłem obudzić Maie
- Maia wstawaj zaraz jest  śniadanie, na które musimy iść- najdelikatniej jak potrafię poruszyłem ramię Mai
- Mhhh już wstaje- nie byłem przekonany  czy aby na pewno wstanie
-Maia mamy 10 minut do śniadania- wiedziałem, że ten argument ją przekona
-Jezu co za 10 minut, ja nie zdążę- poderwała się z łóżka i pokuśtykała przy pomocy kuli do łazienki.
Ja też wstałem. Stwierdziłem, że nie ma sensu iść do siebie przebrać się, więc tylko ogarnąłem jakoś włosy przed lustrem i czekałem na Maie. Nie czekałem długo, bo po jakiś 4 minutach była gotowa
-Idziemy- zapytałem się gdy wyszła z łazienki
-Tak jestem gotowa możemy iść- po jej słowach otworzyłem drzwi ona zabrała klucz i wyszła z pokoju. To co stało się na korytarzy przeszło jakiekolwiek granice...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
  Rozdział 5 już na blogu. Oj ciężko było mi go napisać, ale chyba jestem zadowolona z tego jak wygląda po skończeniu. Zawsze myślałam, że napisanie rozdziału jest łatwe, ale wcale tak nie jest.  Ten rozdział dedykuje no_princess jej komentarze są dla mnie niezwykle ważne.
   Pozdrawiam was w ten piękny wiosenny wieczór i idę brać leki, bo jestem przeziębiona.

                                                                                                                            XoXo Miśka


niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 4

            Włączcie https://www.youtube.com/watch?v=cGoS57YWHig&list=PL4BYZASxmmaQkuusl2lmZ4OkAenBby_4G

   Na stołówkę wpadła Ola- dziewczyna Karola. Ten gdy tylko ją zobaczył poderwał się z krzesła i do niej prawie podbiegł
-Co ty tu robisz?- Wydawało się, że to zwykłe pytania, a jednak po nim rozpętała się mała wojna
-Co ja tu robię? Mam do Ciebie jedno pytanie- po jej tonie głosu można było wywnioskować, że jest zła na środowego Skry, a prywatnie mojego przyjaciela- Jak śmiałeś mnie zdradzić? Po 4 latach związku nagle dowiaduje się, że po większości przegranych meczy lądowałeś w łóżku z Anią. Z moją najlepszą przyjaciółką? Jak mogłeś mi to zrobić? Dlaczego rano mówiłeś mi, że chcesz być ze mną do końca życia, a wieczorami pieprzyłeś się z nią? Nienawidzę Cię wiesz, dla mnie jesteś nikim.- w tym momencie dłoń Oli z hukiem potraktowała twarz Karola.
Każdy z nas był w wielkim szoku. Ja sam byłem przekonany, że Karol jest szczęśliwy z Olką.
                                                                           
                                                                             Maia

   Gdy już się obudziłam i doprowadziłam się w miarę do porządku zjechałam windą na dół. Na początku nie wiedziałam do końca gdzie powinnam pójść jednak pomocy udzielił mi miły pan z recepcji, który widząc moje zastanowienie podszedł i zapytał czy może mi jakoś pomóc. Po chwili zostałam odstawiona bezpiecznie pod drzwi stołówki. Podziękowałam miłemu mężczyźnie. Już na korytarzu słychać było jakieś   krzyki. Nie zastanawiało mnie to jednak jakoś specjalnie. Do momentu gdy nie przekroczyłam drzwi.
                                                         
                                                                            Zbyszek

   Próbowałem w spokoju zjeść ostatni posiłek dnia jednak wkurzały mnie krzyki dobiegające od Kłosa i jego laski. Rozumiem, że mogła się wkurzyć o te zdrady, ale czy naprawdę musiała przyjeżdżać, aż do Spały , żeby robić mu tu awanturę. W dodatku nie było na co patrzeć bo Mai nie było. Trener Anastasi  siedzi z boku nie odzywając się do nikogo. Co chwile klepie coś na klawiaturze laptopa, który jest przed nim. Moją uwagę skupiły otwierające się drzwi do pomieszczenia, w którym się wszyscy znajdujemy. Chyba każdy z nas spojrzał w tamtym kierunku. Zrobiła to też dziewczyna Karola. Chyba nie była zadowolona z faktu, że z nami na zgrupowaniu jest jakaś dziewczyna.
- Może z tą suką też sypiasz?- wykrzyczała Karolowi w twarz Ola
- Wynoś się z tąd- to skierowała do Mai
Właśnie tym tekstem przegięła pewną granice. Wstałem energicznie z krzesła i podszedłem do kłócącej  się pary
-Posłuchaj nie wiem za kogo się uważasz, ale nie masz prawa nazywać Mai suką. Ta dziewczyna jest dużo mądrzejsza, koleżeńska i piękna od Ciebie. Ona coś osiągnęła, a nie żyje na rachunek chłopaka jak co nie niektórzy tutaj. Jest tutaj z nami bo przeżyła piekło jakim dla sportowca jest kontuzja. Więc z łaski swojej to ty się z tąd wynoś i najlepiej nie wracaj.- Wygłosiłem mały monolog w stronę Oli
- Ciebie  Karol rozumem ja bym nie wytrzymał 3 lat z tym czymś. Jej nie da się nazwać nawet kobietą. Sorry stary- spojrzałem na Kłosa wzrokiem pełnym współczucia.
Po tym zwróciłem się do Mai, aby poszła za mną i wyszedłem ze stołowki

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 3

PODKŁAD https://www.youtube.com/watch?v=QapfTGTXbxc&list=PL4BYZASxmmaQkuusl2lmZ4OkAenBby_4G
ZB9
Kurek nie mógł przeboleć, że jego idol już odjechał. Mnie jednak zainteresowała inna rzecz. Do siedzącej na ławce Mai dosiadł się Wrona. Przyznał się, że zna ją od dawna. Ponoć poznali się na jakimś obozie, gdy oboje mieli po 11 lat. Wkurzyłem się to ja miałem się z nią zaprzyjaźnić.  Cholera wszystko się popieprzyło. Gdy tak stałem ktoś popukał mnie w ramię. Momentalnie się odwróciłem
- Zibi nie widziałeś gdzieś Mai Anastasi?- Był to nasz kadrowy lekarz dr Jan
- Taaa siedzi tam z Wroną
-Dobra możesz jej powiedzieć, że czekam z Bieleckim na nią w moim pokoju. Musimy podjąć z Olkiem decyzje związane z jej rehabilitacją.
- Robi się- uśmiechnąłem się do doktora
Wyszedłem przed budynek i krzyknąłem
- Te Wrona
-Co????-Odkrzyknął mi po chwili
- Powiedz naszej gwieździe, że ma pójść do Sokala.
Widziałem, że Wrona pokiwał głową, więc oddaliłem się do pokoju. Wkurza mnie Wrona i to strasznie… Rządzi się w kadrze jakby grał w niej już kilkanaście sezonów, a gra debiutancki. Nie ma żadnego szacunku do zawodników, którzy grali już w kadrze przed nim, a teraz okazuje się, że zna córkę trenera. Przez to, że on z nią ciągle gada inni nie mają możliwości się z nią poznać, a wydaje się naprawdę interesującą postacią. Okej ja mam narzeczoną, ona chłopaka, ale jak to się mówi, „czego oczy nie widzą tego sercu nie żal”.
20 minut później, Maia
Tak jak przekazał mi Andrzej udałam się do pokoju sztabu medycznego gdzie siedzieli już fizjoterapeuci, doktor Jan, Olek Bielecki, tata i wujek Gardini.  Lekarz kadry na zmianę z fizjoterapeutą powtarzają mi, że rehabilitacja będzie długa, że nie wiadomo czy się uda, abym później wróciła do tańca. Już nie mam siły ich słuchać. Zastanawiam się ile zostało Kobiemu czasu w samolocie.
-Maia zgadzasz się na to, że rano będziesz mieć zajęcia z Olkiem, a popołudniu z Giovanim na siłowni?- Moje rozmyślenia przerwał tata, który chyba chciał się upewnić, że ich słuchałam
-Tak tak zgadzam się na wszystko chcę wylecieć do LA jak najszybciej- odpowiedziałam szybko nie zastawiając się jak to zabrzmi. Dopiero, gdy spojrzałam na tatę uświadomiłam sobie, że moja wypowiedź go zabolała.
-Przepraszam ja muszę pójść coś załatwić- tata poderwał się z miejsca i wyszedł. Ja zostałam sama z całą resztą sztabu. Teraz mam wyrzuty sumienia, bo tata pewnie poczuł się dotknięty moją wypowiedzią.
- Co ty sobie myślisz? Myślisz, że jak żyjesz, na co dzień w Los Angeles i spotykasz się z gwiazdą to możesz się tak zachowywać? Andrea od początku zgrupowania cieszył się tym, że przyjeżdżasz chciał nadrobić stracony czas, a ty mu mówisz, że chcesz stąd wyjechać jak najszybciej.- Napadł na mnie wujek Andrea
- Z całym szacunkiem wujku, ale nie masz pojęcia o moim życiu, więc się nie wypowiadaj. Mam w LA pracę marzeń i chłopaka, który jest dla mnie najważniejszy na świecie. Naprawdę cię szanuje wujku, ale teraz gadasz głupoty- po tych słowach opuściłam pokój medyków i udałam się do swojego. Po drodze spotkałam Andrzeja z Karolem
-I jak plan ustalony?- zapytał mnie Kłos
-Tak zaczynam operacje powrót do sprawności od jutra. Przepraszam chłopaki, ale chciałam pójść do pokoju.
-Przyjść po Ciebie, gdy będziemy szli na kolacje?- tym razem pytanie zadał Andrzej
-Jasne
Tak zakończyłam konwersacje z dwójką środowych Skry. Gdy byłam już u siebie włączyłam laptopa. Najpierw sprawdziłam Facebooku, gdzie zaakceptowałam zaproszenia od siatkarzy. Napisałam tez do żony Kendalla Marshalla, który gra razem z Kobim w klubie, pytając czy mogłaby czasem zajrzeć do mojego chłopaka, czy nie puścił naszego mieszkania z dymem. Po tym wylogowałam się z Facebooku. Sprawdziłam, kto jest dostępny na Skypie. Nie zdążyłam nawet tego sprawdzić przy czyich Nickach wyświetla się zielona kropka, bo po chwili zadzwonił do mnie Kendall, bez zastanowienia kliknęłam zieloną słuchawkę
-Cześć piękna- tymi słowami powitali mnie koszykarze LA Lakers, którzy siedzieli, w jakies restauracji razem
- Heeej
-Jak tam u Ciebie w Polsce?
- Jeszcze panowie żyje. Kobe poleciał już, więc zostałam sama z kadrą taty.  Właśnie mam do was jedną prośbę
-Co możemy dla Ciebie zrobić- Ryan Kelly
-Moglibyście czasami wpaść do, Kobiego, aby nie siedział cały czas sam?
-Jasne i tak byśmy to zrobili-odpowiedzieli mi chórem
-Dobra panowie ja kończę bo jestem nie żywa, bo nic w nocy nie spałam
-Rozumiemy ostatnia noc, z Kobim. Idź spać, buziaki- Po tych słowach rozłączyłam się i odłożyłam laptopa na bok. Nie wiem nawet, kiedy zasnęłam…
Jakiś czas później
 Andrzej W.
- Karol pośpiesz się mieliśmy pójść po Maie- próbowałem jakoś pośpieszyć, Karollo, który wiązał buty.
-Już już spokojnie Wroniaszku, możemy już iść- wreście opuściliśmy pokój i udaliśmy się do pokoju nr 100. Z racji tego, że Maia pozwoliła mi wchodzić do swojego pokoju bez pukania, nacisnąłem klamkę i drzwi się otworzyły.  Gdy weszliśmy w głąb pokoju odkryliśmy, że Maia śpi. Spojrzałem na Karola
-Stary chyba jej nie będziemy budzić, co?
- No miała ciężki dzień. Przykryj ją kocem i idziemy na kolację- tak jak powiedział przykryłem ją kocem i obydwaj opuściliśmy pokój. Przy windzie spotkaliśmy Zibiego z Miśkiem
- No panowie gdzie zgubiliście naszą gwiazdę?- Zagadał nas Michał
-Śpi, wiecie miała ciężki dzień-odpowiedział Karol

Gdy zjechaliśmy na dół  udaliśmy się do stołówki. Jedną rzecz, którą dało się zauważyć od razu był fakt, że trener Anastasi siedział na końcu sam przy stoliku pisząc coś energicznie na komputerze, a nie jak zwykle z całym sztabem na początku. Zdziwiło mnie to trochę. Po chwili wszyscy przeżyli jeszcze większy szok.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział trafia w wasze ręce. Pojawiają się nowe problemy to jak to się rozwinie zobaczycie w kolejnych rozdziałach. Jak zwykle zachęcam do komentowania.  Jest to naprawdę niesamowita motywacja do dalszej pracy. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni.
Pozdrawiam wszystkich Miśka

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział 2

ZB9
Właśnie skończyliśmy obiad i wychodzimy z Kurasiem, Kubim i Jarskim ze stołówki. Bartek ciągle nawija o tym, że Kobe Brayant nie zagra w najbliższym meczu. W momencie, gdy przemierzamy hol mija nas Kobe Brayant we własnej osobie niosąc na rękach przepiękną dziewczynę a zanim jak nic zmierza nasz trener. Wszyscy stajemy zaszokowani. Po chwili trener zatrzymuje się na chwilę i mówi
-Chłopcy na dworze stoi czarny samochód moglibyście przynieść bagaże, które w nim są?
-Tak trenerze oczywiście- Odpowiadamy zgodnie wciąż zaszokowani
Gdy Andrea wszedł do windy pierwszy zareagował Bartek
- Czy tu naprawdę właśnie przeszedł Kobe Brayant?
-Chyba taaaak???? Dobra chodźmy po te bagaże.- Jarski zadecydował
Razem wyszliśmy z ośrodka i tuż przed wejściem natknęliśmy się na nowoczesnego mercedesa.  Przy masce stał kierowca
- Wy po bagaże? Są w bagażniku.- Szybko powiedział
Podeszliśmy bez słowa Kubi podniósł bagażnik. W środku znaleźliśmy wielką torbę sportową obklejoną elementami promującymi Los Angeles Lakers. Obok leżała walizka dość spora i mała torba podręczna. Szybko wzięliśmy to, co mieliśmy i z powrotem udaliśmy się do ośrodka a dokładnie do pokoju trenera. Zapukałem do drzwi. Po chwili wyłonił się z nich trener
- O chłopcy dobrze, że to przynieśliście. Czy moglibyście pójść ze mną i zostawić to w pokoju mojej córki i jej chłopaka?
-Tak tak
Po chwili znajdowaliśmy się przed kolejnymi drzwiami tym razem z numerem 100. Gdy trener zapukał otworzył je Brayant
-Słuchaj chłopcy przynieśli wasze bagaże?- Trener odezwał się
-Och dzięki może wejdźcie- Odpowiedział zmieszany zawodnik NBA
Niepewnie weszliśmy do środka. Koby powiedział abyśmy zostawili bagaże przy drzwiach. Po chwili odezwał się
- Zapomniałem się przedstawić jestem Koby Brayant miło was poznać
Po chwili każdemu z nas podał rękę. W momencie, gdy jakoś się ogarnęliśmy mogliśmy zobaczyć córkę trenera. Chyba każdemu z nas zabrakło tchu w tamtej chwili.
-Chłopaki poznajcie to jest właśnie moja starsza córka. Maia będzie z nami dopóki nie zakończy rehabilitacji kolana.- Odezwał się trener
W tamtym momencie nasz wzrok powędrował na jej nogę. Prawa noga odkryta przez krótkie spodenki była pokryta wielkim stabilizatorem z, pod którego wyłaniała się wielka pooperacyjna blizna. Każdy z nas przeżywał jakieś kontuzje. Ja pamiętam tą moja z Ligi Światowej 2011r. Pamiętam ile mnie to mentalnie kosztowało.

                                                  Maia
Jestem niesamowicie zmęczona. Już czuję, że najbliższy okres będzie szalenie trudny. Będę musiała poradzić sobie bez Kobiego, przezwyciężyć ból, który czeka mnie w czasie rehabilitacji. Cóż muszę wrócić do wydarzeń, na które mam wpływ. Aktualnie znajduję się w moim pokoju a w nim ze mną 6 facetów, a ja ciągle marzę, aby zostać sam na sam z tym jednym wyjątkowym.  Z jednej strony wiem, że część osób ma mnie za tą złą. Okej przyznaje się to przeze mnie Koby zostawił żonę i dzieci. Może to dziwne, że jest między nami 15 lat różnicy, ale czy miłość po prostu nie jest taka, że przychodzi w najmniej odpowiednim momencie. Rodzice próbowali mnie przekonać, że nie powinnam wiązać się z o tyle lat starszym facetem. Z jednej strony rozumiem, ale ja tego naprawdę nie planowałam. Stałam tak zamyślona dopóki nie podszedł do mnie mężczyzna, dla którego straciłam kompletnie głowę
-Wszystko w porządku???
-Tak tak
Nawet nie zauważyłam, że tata i jego zawodnicy już wyszli
-Kochanie chodź spać już późno
-Kobe obiecaj mi, że przetrwamy ten czas, że nic nas nie rozdzieli. Nie przeżyłabym gdybym Cię straciła
-Nie masz, o co się martwić. Zobaczysz twoja rehabilitacja się powiedzie wrócisz do tańca, będziemy z powrotem chodzić na spacery po plaży przy zachodzie słońca i nic a nic nasz nie rozdzieli.
-Kocham Cię Kobe
-Wiem, ale ja Cię kocham mocniej. Ale teraz chodź spać, bo umieram ze zmęczenia.
Kobe dał mi buziaka w czoło, a ja wtuliłam się w niego i tak zakończyliśmy nas dzień.

                                                        2 dni później
Właśnie następuje moment, który chciałam uniknąć. Pomagam Kobiemu dopakować ostatnie rzeczy, samochód już na niego czeka na dola.
-Chodź tu kochanie-woła mnie Kobe
-Tak?
-Nie smuć się; zobaczysz ten czas minie nam szybciej niż oboje myślimy. I pamiętaj-tutaj zrobił przerwę na krótki pocałunek- kocham Cię najmocniej na świecie. Ale niestety musimy już zejść na dół.
ZB9
Wracamy z obiadu z całą kadrą, aby dojść ze stołówki do wind musimy przejść przed hol. Chyba każdy z nas zatrzymał się przy wielkim oknie. Zobaczyliśmy obraz, który strasznie przypominał mi ten z meczu, gdy Kurek podszedł do Natalii. Różnica była taka, że nie stał tam Kurek tylko, Brayant z córką trenera. Wszyscy wiedzieliśmy, że On dziś wyjeżdża. Ani jej ani jego nie widzieliśmy cały dzień. Teraz chyba każdy z nas stanął przy oknie, aby zobaczyć jak dwoje zakochanych ludzi żegna się ze sobą
Maia
Nie jestem w stanie kontrolować łez. Stoję przytulona do Kobiego, ale z tyłu głowy mam myśl, że on powinien już jechać. Po chwili słyszę potwierdzenie tych słów
-Kochanie muszę już jechać
-Nie proszę jeszcze chwila- odpowiedziałam szeptem próbując go przekonać
- Maia wiesz, że to łamie mi serce, ale naprawdę muszę już iść. Tak bardzo nie chcę cię zostawić. Tak bardzo, ale oboje wiemy, że tu dojdziesz szybciej do zdrowia.
-Pamiętaj, że bardzo Cię kocham
-Wiem Ja kocham Cię mocniej
Po tych słowach Koby pocałował mnie najpierw w czoło potem w usta i poszedł w stronę samochodu. Gdy wsiadał do samochodu zdążyłam jeszcze krzyknąć
-Zadzwoń jak dolecisz do LA!
-Zadzwonię pamiętaj, że cię kocham…

Po tych słowach wsiadł do samochodu i nie minęła chwila i samochodu nie było już na parkingu. Gdy samochód zniknął z pola widzenia dokuśtykałam do ławki. Po chwili przysiadł się do mnie mój stary znajomy Andrzej Wrona.
---------------------------------------------------------------------------------
Drugi rozdział się pojawił. Od czasu publikacji pierwszego rozdziału w świecie samego sportu dużo się wydarzyło. Dla mnie 2 najważniejsze wydarzenia to śmierć Tito Vilanovy i wygranie mistrzostwa przez Skrę. Jedno wydarzenie smutne drugie radosne. 
Mam nadzieje, że rozdział się spodoba. Proszę o komentarze( nawet te z krytyką, ale mam nadzieje, że więcej będzie pozytywnych). 
Pozdrawiam Miśka

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 1

                    Od  mojego wypadku minęły już 2 tygodnie. Co się zdarzyło w tym czasie. Przeszłam operacje rekonstrukcji zerwanych więzadeł i pękniętej łękotki.  Teraz przez najbliższe miesiące czeka mnie żmudna rehabilitacja. Prawda jest taka, że nawet po rehabilitacji nie wiadomo czy uda mi sie wrócić do profesjonalnego uprawniania sportu.
              Teraz siedzę w samolocie. Siedzę z nogą, w stabilatorze. Obok siedzi On. Najlepszy zawodnik ligi koszykarskiej, NBA. W dwóch słowach Kobe Brayant.
    Lecimy do Polski właśnie tam przebywa mój ojciec, trener kadry Polskiej w siatkówce. Tak mój ojciec to Andrea Anastasi.  Lecę do niego do Spały, bo jego fizjoterapeuci mają pomóc mi w powrocie do sprawności po zerwaniu więzadeł kolana.  Muszę wrócić jak najszybciej, bo, na pewno nikt w klubie nie będzie czekać rok na tancerkę.  Koby jak przystało na moje chłopaka ciągle mnie wspiera. Sam jest sportowcem i wie jak ciężkie są wszelakie kontuzje.  Zbliżamy się już do lądowania na lotnisku w Modlinie. Czemu tu? Aby uniknąć rozgłosu, głównie z tego powodu nasz szef zdecydował się wysłać się nas prywatnym samolotem aż do Polski. Kobe dostał tylko 5 dni wolnego także samolot ma tu na niego zaczekać. Na płycie lotniska czeka na nas prywatny samochód z kierowcą. Ma nas zawieźć do ośrodka w Spale. Po chwili siedzimy już w samochodzie.
- Boję się Kobe- mówię wtulona w jego ramię- Boję się, że nie uda mi się wrócić do tańca.
- O czym ty mówisz. Oczywiście, że wrócisz. Jesteś silna. Wrócisz dokładnie tak jak ja.- Mówi całując mnie w głowę
Wtulam się w niego jeszcze mocniej. Jak, że czeka nas 3 godzina podróż szybko oboje zasypiamy...
-Kochanie budzimy się dojeżdżamy powoli.- Szepcze mi do ucha Koby
Rzeczywiście właśnie wjeżdżamy na parking przed wielkim ośrodkiem.  Gdy samochód się zatrzymuje dziękujemy kierowcy i prosimy, aby zaczekał jeszcze chwile. Pierwszy wysiada Koby i po chwili otwierają się też drzwi z mojej strony. Pomaga mi wysiąść i podaje kule. On z moją torebką i swoją torbą idzie tuż obok mnie ciągle pytając się czy na pewno nie ma mnie wziąć na ręce zdecydowanie zaprzeczam. Po chwili znajdujemy się w holu i podchodzimy do recepcji
-Witam nazywam się Maia Anastasi
-Tak tak wiem pani ojciec mnie o wszystkim poinformował. Proszę usiąść pójdę i go zawołam.
Widzę jak patrzy na Kobiego, który stoi obok mnie. Ciągle nie jest przekonany do tego, że jakoś się sama poruszam. Siłą zaciąga mnie na kanapy przy recepcji. Nie mija chwili i znowu czuje pocałunek Kobiego na ustach.
- Moglibyście zaczekać z takimi rzeczami na później
Dopiero po chwili orientuje się, że powiedział to mój tata. Koby jest szybszy. Bez trudu podrywa się z kanapy i serdecznie wita się z moim ojcem. Skąd się znają; tata był u nas jakoś w trakcie zimy. Bardzo polubił się z Kobim. Po chwili ojciec podchodzi i wita się także ze mną.
- Jak się czujesz córeczko?
- Tak dobrze jak może się czuć osoba z taką kontuzją.-Uśmiecham się do ojca
- Zarezerwowałem ci? wam? pokój na trzecim piętrze ja mieszkam na czwartym także niedaleko. Gdzie macie bagaże??
- W samochodzie nie chciałem brać od razu wszystkiego- szybko odpowiedział Koby
- Dobrze poproszę kogoś z obsługi. Maia czy ty dojdziesz sama?
-Tak tak spokojnie.- Powoli wstaje z kanapy ból jest jednak ogromny, co wywołuje grymas twarzy na mojej twarzy
- Wiesz, co kochanie trzeba było powiedzieć, że aż tak cię boli. Andre przepraszam, ale mógłbyś wziąć moją torbę i torebkę Mai??
Po chwili czuje, że znajduje się na rękach u mojego chłopaka, który pewnie zmierza w kierunku windy. Za nami podąża mój ojciec. Po chwili mijamy grupę mężczyzn w czerwonych dresach. Widzę ich zaszokowane miny. W końcu nie codziennie widzi się gwiazdę NBA w Polsce.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział tuż po świętach. Mam nadzieje, że się wszystkim spodoba. Jeśli macie jakieś uwagi proszę o komentarze nawet te z krytyką. Pozdrawiam w ostatni dzień wolny od szkoły

piątek, 18 kwietnia 2014

Prolog

                 

                 Wyobraź sobie, masz wszystko, a jednak przez jeden błąd przez jedno wysunięcie stopy tracisz nagle wszytko. Przed chwilą stałam na szczycie piramidy, a teraz leże na jej dole a wokół mnie klęczą wszyscy. Widzisz pełen obaw wzrok Kobiego, który stoi z drużyną. Jest mi trochę przykro, że nie może do mnie podejść, ale znasz przepisy NBA "Zawodnik nie może opuszczać drużyny w czasie meczu". Po chwili słyszysz:
-Maia zabieramy Cię do szpitala to nie wygląda dobrze-informuje mnie fizjoterapeuta
W odpowiedzi tylko kiwam głową bo ból nie pozwala mi zrobić cokolwiek więcej...
                     Nie mija chwila i już opuszczam hale w ogłuszającym aplauzie widowni. Chyba właśnie to powoduje, że na mojej twarzy pojawiają się łzy bólu i rozgoryczenia. Po tym nie pamiętam już nic oprócz głosu Kobiego, który mówił, że mecz nie jest ważniejszy ode mnie. Potem pamiętam, że ogarnęła mnie senność

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam na moim pierwszym blogu. Mam nadzieję, że przypadnie on wam do gustu :) Prolog krótki ale obiecuje, że rozdziały będą dłuższe.