wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 1

                    Od  mojego wypadku minęły już 2 tygodnie. Co się zdarzyło w tym czasie. Przeszłam operacje rekonstrukcji zerwanych więzadeł i pękniętej łękotki.  Teraz przez najbliższe miesiące czeka mnie żmudna rehabilitacja. Prawda jest taka, że nawet po rehabilitacji nie wiadomo czy uda mi sie wrócić do profesjonalnego uprawniania sportu.
              Teraz siedzę w samolocie. Siedzę z nogą, w stabilatorze. Obok siedzi On. Najlepszy zawodnik ligi koszykarskiej, NBA. W dwóch słowach Kobe Brayant.
    Lecimy do Polski właśnie tam przebywa mój ojciec, trener kadry Polskiej w siatkówce. Tak mój ojciec to Andrea Anastasi.  Lecę do niego do Spały, bo jego fizjoterapeuci mają pomóc mi w powrocie do sprawności po zerwaniu więzadeł kolana.  Muszę wrócić jak najszybciej, bo, na pewno nikt w klubie nie będzie czekać rok na tancerkę.  Koby jak przystało na moje chłopaka ciągle mnie wspiera. Sam jest sportowcem i wie jak ciężkie są wszelakie kontuzje.  Zbliżamy się już do lądowania na lotnisku w Modlinie. Czemu tu? Aby uniknąć rozgłosu, głównie z tego powodu nasz szef zdecydował się wysłać się nas prywatnym samolotem aż do Polski. Kobe dostał tylko 5 dni wolnego także samolot ma tu na niego zaczekać. Na płycie lotniska czeka na nas prywatny samochód z kierowcą. Ma nas zawieźć do ośrodka w Spale. Po chwili siedzimy już w samochodzie.
- Boję się Kobe- mówię wtulona w jego ramię- Boję się, że nie uda mi się wrócić do tańca.
- O czym ty mówisz. Oczywiście, że wrócisz. Jesteś silna. Wrócisz dokładnie tak jak ja.- Mówi całując mnie w głowę
Wtulam się w niego jeszcze mocniej. Jak, że czeka nas 3 godzina podróż szybko oboje zasypiamy...
-Kochanie budzimy się dojeżdżamy powoli.- Szepcze mi do ucha Koby
Rzeczywiście właśnie wjeżdżamy na parking przed wielkim ośrodkiem.  Gdy samochód się zatrzymuje dziękujemy kierowcy i prosimy, aby zaczekał jeszcze chwile. Pierwszy wysiada Koby i po chwili otwierają się też drzwi z mojej strony. Pomaga mi wysiąść i podaje kule. On z moją torebką i swoją torbą idzie tuż obok mnie ciągle pytając się czy na pewno nie ma mnie wziąć na ręce zdecydowanie zaprzeczam. Po chwili znajdujemy się w holu i podchodzimy do recepcji
-Witam nazywam się Maia Anastasi
-Tak tak wiem pani ojciec mnie o wszystkim poinformował. Proszę usiąść pójdę i go zawołam.
Widzę jak patrzy na Kobiego, który stoi obok mnie. Ciągle nie jest przekonany do tego, że jakoś się sama poruszam. Siłą zaciąga mnie na kanapy przy recepcji. Nie mija chwili i znowu czuje pocałunek Kobiego na ustach.
- Moglibyście zaczekać z takimi rzeczami na później
Dopiero po chwili orientuje się, że powiedział to mój tata. Koby jest szybszy. Bez trudu podrywa się z kanapy i serdecznie wita się z moim ojcem. Skąd się znają; tata był u nas jakoś w trakcie zimy. Bardzo polubił się z Kobim. Po chwili ojciec podchodzi i wita się także ze mną.
- Jak się czujesz córeczko?
- Tak dobrze jak może się czuć osoba z taką kontuzją.-Uśmiecham się do ojca
- Zarezerwowałem ci? wam? pokój na trzecim piętrze ja mieszkam na czwartym także niedaleko. Gdzie macie bagaże??
- W samochodzie nie chciałem brać od razu wszystkiego- szybko odpowiedział Koby
- Dobrze poproszę kogoś z obsługi. Maia czy ty dojdziesz sama?
-Tak tak spokojnie.- Powoli wstaje z kanapy ból jest jednak ogromny, co wywołuje grymas twarzy na mojej twarzy
- Wiesz, co kochanie trzeba było powiedzieć, że aż tak cię boli. Andre przepraszam, ale mógłbyś wziąć moją torbę i torebkę Mai??
Po chwili czuje, że znajduje się na rękach u mojego chłopaka, który pewnie zmierza w kierunku windy. Za nami podąża mój ojciec. Po chwili mijamy grupę mężczyzn w czerwonych dresach. Widzę ich zaszokowane miny. W końcu nie codziennie widzi się gwiazdę NBA w Polsce.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział tuż po świętach. Mam nadzieje, że się wszystkim spodoba. Jeśli macie jakieś uwagi proszę o komentarze nawet te z krytyką. Pozdrawiam w ostatni dzień wolny od szkoły

5 komentarzy:

  1. Zapraszałaś, więc wpadłam.

    NBA, koszykówka, Koby Brayant - trochę nie moja bajka, ale kiedy przeczytałam kto jest ojcem Mai na pewno tu zostanę!
    Oby szybko wyleczyła się z kontuzji i wróciła na parkiet. No i ciekawa jestem jej relacji z siatkarzami :D

    PS. Jak możesz to informuj mnie gdzieś. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, co za bohaterowie - to powiem na początek. XD zapowiada się ciekawie. unikaj tylko niepotrzebnych powtórzeń w treści, to już w ogóle będzie mega.
    możesz mnie informować na para-siempre-fcb.blogspot.com gdzie również Cię serdecznie zapraszam. pozdrawiam xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż koszykówka to jedyny sport, z którym nie odnalazłam jakoś wspólnego języka, ale są siatkarze, jest interesujący 1 rozdział to i ja zostaje :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) Wszyscy zachwalają, to ja trochę skrytykuję :)
    Zbyt dużo powtórzeń. Choćby drugi akapit: "Teraz siedzę w samolocie. Siedzę z nogą, w stabilatorze. Obok siedzi On." Zbyt dużo razy słowo "siedzieć". Bardzo razi w oczy. Jeśli nie możesz znaleźć jakiegoś synonimu, to po prostu napisz coś innego, np. " Właśnie jestem w samolocie. Moją nogę usztywnia stabilizator, a obok mnie siedzi On." (ten przykład może się nie klei, ale mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi :)). Druga sprawa. Kiedy piszesz dialogi, nie stawiaj kropki przed myślnikiem, bo to także jest błąd i nie czyta się tego najlepiej. Tak samo między myślnikami a wyrazami stawiaj pauzy (spacje), bo wszystko się zlewa. Czytając to miałam wrażenie, że czytam ciągły tekst, a nie dialog. Poza tym, chyba wszystko ok. W razie, gdybym wyłapała jeszcze jakieś błędy, to napiszę.
    Co do samej fabuły, to jestem ciekawa, co wyniknie z połączenia koszykówki z siatkówką. Czekam na kolejny rozdział :)

    Pozdrawiam serdecznie, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten komentarz. Postaram się aby w następnym rozdziale już tego nie było. Każda konstruktywna krytyka jest dla mnie ważna bo dopiero zaczynam. Także dziękuje i mam nadzieje, że spodobają ci się następne rozdziały :)

      Usuń